POPIERAM MICHELLE , najlepsze imię , najlepsza piosenka , wszystko najlepsze co związane z MICHELLE .
Moi drodzy przedmówcy. Nie pytam się O Michelle bo wiadomo że przewyższa obie aktoki. Zadałem konkretne pytanie: Stone czy Basinger. Dziękuje i tak, że zainteresowaliście się moim tematem.
Dla mnie też Michelle jest najlepsza, najpiękniejsza. :)
A z tych dwóch jeśli o urodę chodzi, to Kim - przypomina mi moje dzieciństwo, a o Sharon usłyszałam dużo później. Sharon zawsze wydawała mi się ładna, ale bez szału, taka klasyczna twarz. Na widok twarzy Kim zawsze sobie myślałam "wooooooow!!!". Niesamowicie zmysłowa, seksowna buzia.
Jeśli o aktorstwo chodzi, to chyba jednak Sharon. Kim kojarzy mi się głównie z zarzucaniem włosami i śmiesznymi odgłosami wydawanymi paszczą (np. piski) - to skojarzenia ze starszych filmów typu "Batman", "Randka w ciemno" czy "Moja macocha...".
PS : "Pytam" nie jest czasownikiem zwrotnym, więc "pytam o Michelle", a nie "pytam się o Michelle".
Dokładnie... Michelle Pfeipffer - nie jest uwzględniona w pytanie ale tak mi się automatycznie skojarzyło.
Sharon Stone, zdecydowanie. Już od czasów "Total Recall" stała się dla mnie numerem jeden w Hollywood. To mnie wyróżnia, spośród całej rzeczy fanów, którzy dowiedzieli się o niej dopiero po "Basic Instinct".
Dlatego uważam, że zasługuję na jakiś skromny prezent od Sharon. Myślę, że gdyby wiedziała o moim istnieniu, to sprawiłaby mi taki. Na przykład wsiadłaby w samolot, przyleciała do Wielkopolski, zjawiła się w moim mieszkaniu i zrobiła gorący striptiz. Taki drobny upominek z pewnością zaspokoiłby moje niewygórowane oczekiwania.
Obie panie świetnie grają,świetnie wyglądały (wyglądają) ale jak sięgam teraz pamięcią to chyba Sharon Stone jakoś więcej wszędzie Może dlatego że Nagi instynkt podświadomie zapisał się w mojej pamięci
Hmmm obie piękne i obie utalentowane .Do Sharon mam większą słabość - myśle ,że nie wykorzystała swojej szansy ,no i Kim miała coś czego Sharon zabrakło tzn wielki come back już jako dojrzała kobieta gdzie mogła pokazać swój talent pełnej krasie , gdy nie była juz tylko piekna i młoda , ale dojrzala i doświadczona .
Podsumowując Sharon za urode - wole zimne blondynki niż te kalifornijskie , Kim nie tyle za talent ( obie są utalentowane ) co za upór dzieki któremu ma Oscara i wystepuje w niezlych filmach a Sharon niestety ostatnio ( czyli prawie 2 dekady ) nie najlepiej
Pod względem urody wszystkie ww.
Michelle w Scarface robiła robotę, ale dziś odstaje od Sharon i Kim.
Sharon - definicja seksapilu.
Kim - "żona".
Trochę uprzedmiotowiłem, przepraszam kobiety.
W sumie wszystko jedno. Obie są już stare i zbotoksiałe. Aktorsko również nie powalały nigdy.
W ich obecnym wieku, nawet biorąc pod uwagę zniszczenie urody przez "medycynę estetyczną", oddał bym niemal wszystko by zdobyć Kim, dla Sharon nie poświęcił bym niczego.
Gdybym był krytykiem filmowym, to najprawdopodobniej skupiał bym uwagę na niuansach gry i oceniał pseudo obiektywnie. Ale jestem zwykłym "oglądaczem" i aktorstwo oceniam w kategorii ilości subiektywnie doznanej przyjemności podczas oglądania aktorki w filmie. Dlatego:
1: zdecydowanie Kim Basinger,
2: niewymieniona w pytaniu, ale wspominana w temacie Michelle Pfiffer,
3: Sharon Stone - jedynym filmem z jej udziałem, do którego okresowo powracam jest głupkowaty western The Quick and the Dead z 1995r. Nawet w świetnym Casino prawie jej nie zauważam.
Jak bym miał wybrać to Kim jakoś lepiej się ogląda na ekranie pod względem urody też Kim Basinger bardziej mi się podoba .